A gdzie byli...

 Dzisiaj krótko, zwięźle i na temat. 

Szczerze, to mi nie żal medialnej "góry". Gdzie oni wszyscy byli, gdy zaczynały się autorytarne zapędy władz? Gdzie byli, gdy szczuło się na lekarzy, nauczycieli, absolwentów kierunków humanistycznych, imigrantów, uchodźców? No, gdzie? Takie cudowne te media, w których ważniejsze od etyki było to, ile razy ktoś kliknął i to, jakie były burze w komentarzach pod artykułem. A niestety, właśnie od tych sztucznie powiększonych zasięgów mamy teraz to, co mamy, osoby pokroju Kai Godek nigdy by się nie wybiły, gdyby nie promowanie ich poglądów. Stara, dobrze znana metoda manipulacji: im więcej krzyku, im bardziej szokujące poglądy, im więcej kontrowersji, tym lepiej... Bo większa klikalność, większe zasięgi. 

A kto ostatnio przyłączył się do nagonki oraz moralnej paniki wokół osób transpłciowych? Kto promował szkodliwe, a nawet niebezpieczne, niezgodne z wiedzą naukową poglądy dotyczące zdrowia czy klimatu? 

Żyjemy w takich dziwnych czasach, gdy od profesjonalizmu, etyki oraz kompetencji ważniejsze jest to, by głośno krzyczeć. 

Kogo mi natomiast najbardziej szkoda w tym wszystkim? Zwykłych pracowników Onetu i innych mediów. Tych, którzy są zatrudniani na umowy śmieciowe. To oni najwięcej na tym stracą i to ich w tym momencie popieram. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Krótka historia cyrografu, który podpisała jedna blogerka z drugą

Welcome back!